Recenzja filmu

Męskość (2012)
Morgan Spurlock
Jason Bateman

Prawdziwe męstwo

Ekipa, jaką udało się Spurlockowi zebrać na planie, to autentycznie zabawni goście. Świetny jest zwłaszcza Zach Galifianakis.
Kto widział chociażby "Super Size Me", ten wie, że Morgan Spurlock nie odkrywa w swoich filmach Ameryki. Trudno bowiem uznać za szokujący news informację o tym, iż szama z fast foodów w nadmiernych ilościach może wykończyć organizm. Nie inaczej jest w przypadku "Męskości", w którym reżyser zastanawia się nad tym, co to znaczy być samcem we współczesnych czasach. Wnioski, do których dochodzi, nie wykraczają jednak poza dział porad z "Cosmo" albo "Logo".

Dla Spurlocka wyznacznikiem męskości, a zarazem czymś w rodzaju fetyszu,  jest owłosienie: wąsy, broda, włosy na głowie, plecach, klacie, w nosie, uszach albo miejscach intymnych. Twórca poświęca im kolejne rozdziały filmu. Sprawdza, jak reaguje jego synek na to, że tatuś pozbył się zarostu, śledzi z kamerą posiadacza brody, której mógłby pozazdrościć sam Rumcajs, odwiedza zakłada fryzjerski specjalizujący się w produkcji tupecików, a wreszcie rozmawia z dokładnie wygolonym metroseksualnym nowojorczykiem. Rolę interwałów pełnią w "Męskości" scenki na pograniczu skeczu i satyrycznego komentarza z udziałem znanych komików Jasona Batemana i Willa Arnetta. Będący zarazem producentami filmu panowie w trakcie wizyty w SPA dowcipkują na temat prawdziwego męstwa. Ze zwierzeń wynika, że w faceci są równie próżni co kobiety, a  maseczki, peelingi i masaże to dla nich nic innego jak erotyczny wyścig zbrojeń. Kto się lepiej odstawi, ten większą będzie miał szansę, aby zaliczyć.

Choć "Męskość" pokazywana jest na Warszawskim Festiwalu Filmowym w sekcji dokumentów, to niewiele ma ona wspólnego z tradycyjnie pojmowanym gatunkiem ekranowego non-fiction. Większość scen – ba, dialogów! - wygląda na ustawione i dokładnie przedyskutowane. Zamiast powiewu świeżości spodziewajcie się więc wyziewów sztuczności z domieszką gazu rozweselającego. Ekipa, jaką udało się Spurlockowi zebrać na planie, to autentycznie zabawni goście. Świetny jest zwłaszcza Zach Galifianakis ("Kac Vegas") próbujący "wycenić" swoją powierzchowność, a także Judd Apatow rozprawiający o ukrytej łysinie. To oni bronią honoru rodzaju męskiego w ekranowym świecie zaludnionym przez chłopięce mimozy i narcyzów.
1 10
Moja ocena:
5
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones